czwartek, 12 lutego 2015

Winda :)

Dziś po pracy pojechałam do Rodziców, aby ugotować dla wszystkich obiadek (Rodzice plus my dwoje). Postanowiłam rzucić się na głeboką wodę i poprosiłam Qbę, by wymyślił coś nowego. Wpadł na pomysł z kurczakiem w curry, a ja dodałam do tego zupę-krem z buraczków z mleczkiem kokosowym. Cóż, wyszło lepiej niż przypuszczałam, choć bez ofiar sie nie obyło... Tata zakupił sobie nowy ceramiczny noż. Nie powiem, że mnie nie ostrzegał przed mega ostrością ustrojstwa... Były ofiary... Ciachnęłam sobie wskazującego palca lewej ręki... Z kolei na tarce starkowałam kciuka prawej... W moim wykonaniu obiad w fazie produkcji to pole bitwy, więc przelanie krwi to tylko kwestia czasu... Ale spokojnie! Obeszło się bez szwów :))))
Wracając do sedna, pojechałam po Qbę, gdyż akurat kończył pracę i przyjechaliśmy na obiad. Niestety coś się spsuło w windzie i pod koniec swej drogi na 10 piętro stanęła, a na wyświetlaczu pojawił sie komunikat "awaria dźwigu" :)))
Pierwsza moja myśl: szkoda, że nie mamy żadnej gry :)))) 
Zadzwoniłam na pogotowie dźwigowe i odniosłam wrażenie, że wszyscy się bardziej przejmowali od nas :))) Pani dyspozytor usłyszawszy, że utknęliśmy w windzie nerwowo poleciła, byśmy się nigdzie nie ruszali... Spox, se myśle, nigdzie się nie wybieramy :))))
Usiedliśmy więc spokojnie na podłodze i dla żartów zastanawialiśmy się na ile czasu starczy nam powietrza ;) W końcu winda metalowa, bez okienka, ale za to z co najmniej dwoma miejscami leżącymi :)
Potem pan konserwator stukał i pukał we wszystkie drzwi, by nas namierzyć i w końcu nas wydobył :) 
Rodzice struchleli a Heike dostał wariacji jak nas zobaczył. 
A my? 
Ucieszeni fajną przygodą!!! :)))

Pozdrawiam :)))

4 komentarze:

  1. O jacie, jacie :| zazdroszczę tego opanowania. ja robię zawsze wszystko, by uniknąć jazdy windą. jakaś traumo-klaustrofobia albo coś tam...

    a obiadowe menu brzmi smakowicie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milko, rozumiem co czujesz, bo sama mam fobię w postaci agorafofii, stąd niewielkie pomieszczenia akurat u mnie nie wywołują stresu, ale stać na balkonie i patrzeć w górę to ja juz nie mogę, trzeba mnie zesztywniała wyprowadzać... Co do opanowania mam dziwną przypadłość, że rzadko popadam w panikę. Jaką znieczulice mam :( Ostatnio przy poślizgu samochodem zamiast się wystraszyć, szybko oceniłam sytuację i jak było git to krzyknęłam Łiiiiii :)
      Tak, jestem dziwna :P

      Usuń
  2. Hm, nie dziwie się dyspozytorce, bo np dr Who czym podróżował a pomyślcie co potrafi winda :P Cieszę się, ze przeszliście tą przygodę jak.......przygodę :D
    Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. James, w takiej windzie dra Who to moglibyśmy utykać każdego dnia!!! :))))
      Pozdrawiam!

      Usuń

Dzięki :)