niedziela, 1 lutego 2015

Czas mknie nieubłaganie.

Choćby nie wiem jak się starać, czas jest bezlitosny a my wobec niego krusi i maleńcy. 
Kiedyś tego nie dostrzegałam, jednak im jestem starsza postrzegam przemijający czas, jako chwile nie do odzyskania. Momenty, które w porę należy docenić, bo inaczej znikną bezpowrotnie pozostawiając uczucie rozczarowania i, co gorsza, goryczy. 
Gdy o tym myślę mam ochotę krzyczeć do każdej narzekającej na wszystko istoty (również tej w lustrze) "dlaczego ględzisz o złu całego świata, które Cię prześladuje, zamiast dostrzegać piękno szczegółów wokół Ciebie?!" 
Jeśli widzisz obok siebie osobę chcącą Twego towarzysta, nad sobą dach i światło, nie trzęsiesz się z zimna, masz w sercu wspomnienia przywodzące uśmiech na twarzy i cokolwiek w perspektywie dni, tygodni czy miesięcy na co czekasz z tęsknotą, to znak, że żyjesz i jest ku temu powód! 
To co nas niszczy, wbrew pozorom po woli niczym kropla wody drążąca skałę, to codzienny pośpiech i rutyna. 
Zróbmy czasem coś wbrew tej codzienności! Zaszalejmy kilka razy a potem odetchnijmy i ukojmy nerwy. Wyciszmy się i delektujmy każdą sekundą i każdym wpuszczonym do płuc powietrzem. 
Odkryłam to! Można świadomie odetchnąć i poczuć z tego radość! Spojrzeć na ukochaną osobę i poczuć uciekającą z oczu zasłonę bólu! Dotknąć świeżo wyprany kocyk i po raz pierwszy cieszyć się jego strukturą... Nie, nic nie brałam :) Po prostu w końcu się wyciszyłam! Może to kwestia diety... Może kwestia skończenia 31 lat... A może po prostu dojrzałam...
Życzę wszystkim i każdemu z osobna, by odkrył radochę z drobnych rzeczy! By życie nabrało kolorów! 
Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Znam takie momenty, kiedy raduję się najdrobniejszymi i niedostrzeganymi na co dzień aspektami. Znam to uczucie szczęście bez konkretnego powodu. Bo tak i kropka. Mam tak jednak ulotnie, bo jednak życie nie jest proste i często daje mi pstryczka w nos. Przez to człowiek często staje się asekurantem, boi się być szczęśliwym, bo to jest jakieś podejrzane (tak, wiem, jak to brzmi).
    Hiems, dobry tekst napisałaś, daje do myślenia...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo!
      Wiem co masz na myśli mówiąc o strachu przed szczęściem. Długo tak miałam i teraz też nachodzi mnie obawa, że zaraz to szczęście się ulotni albo ktoś mi je brutalnie odbierze. Jednak staram się wykrzesać pokłady buntu i robić wszystko na przekór lękom!
      Życzę Ci odkrycia w sobie Małej Mi, by strach kopnąć mocno w zadek i obronić tym swoje szczęście ;)
      Bardzo gorąco Cię pozdrawiam!

      Usuń

Dzięki :)