środa, 11 lutego 2015

Anegdoty

Zapewne wykażę się teraz egoizmem (za co przepraszam), ale stwierdzę, że warto jest ponarzekać i zrzucić ciężar z serca! Wówczas umysł się oczyszcza, serce zaczyna bić odpowiednim rytmem i my sami oddychamy pełną piersią! 
Pamiętajmy jednak, by podziękować osobie, która nas wysłuchała ;)
Ponieważ zyskałam +10 do samopoczucia wrócił mi też dobry humor :)
Postanowiłam zamieścić kilka anegdot z wydarzeń ostatnich dni.
1) Dwukrotnie w ciągu miesiąca byłam zatrzymywana przez policję, gdyż wdrażają bardzo ważny program walki z pijanymi kierowcami (tak trzymać!!!) 
I tak za pierwszym razem z samego rana policja zatrzymywała wszystkie wjeżdżające do miasta samochody i kazała dmuchać w alkomat. Chojraczyłam, bo jechał ze mną mąż :) 
Za drugim jednak razem jechałam sama... I tu nerwy mnie zagoniły w głupawkę. Zamiast otworzyć okno samochodu przyciskając guziczek, z uporem maniaka szukałam korbki machając dziwnie łapą w rezultacie otwierając drzwi, które policjant musiał przytrzymać, bo by nimi zapewne oberwał... Trochę mnie uspokoiło, gdy zapytał czy już byłam badana takim alkomatem i widać było, że i jemu ulżyło gdy potwierdziłam. Stwierdził też, że kierowcy robią z tym urządzeniem różne dziwne rzeczy... hehe wyobraźnię to ja mam i przed oczami stanęły mi co najmniej trzy ciekawe warianty :D
2) Pracę mam, no cóż, właśnie z ludźmi. Niewdzięczne w tym jest to, że jest to grupa ludzi wymagających i roszczących sobie prawa do, czort wie jakiego luksusu oczekując ode mnie pełnego skupienia na każdym z osobna... I tak rozchwytywana pytaniami, żądaniami i poleceniami w końcu udało mi się odebrać wciąż dryndający telefon. Traf chciał, że na linii były zakłócenia, bo w rozpędzie powiedziałam "słuchasz?" zamiast "słucham!" ;) 
Przy okazji kiedyś tłumacząc komuś drogę miast powiedzieć "proszę udać się główną ulicą" stwierdziłam "proszę udać się głupią ulicą" :)
3) Wisienką na torcie jest dzisiejszy wyczyn mojego męża :D 
Będąc u dentysty nie mógł się powstrzymać przed strollowaniem małego chłopca! Wyszedł z gabinetu, zauważył że siedzi biedny przerażony chłopczyna (minutę wcześniej uspakajany przez swoją mamę, że nie będzie bolało - o czym Qba nie wiedział!), oczka mu się roziskrzyły, złapał się za policzek, zrobił zbolałą minę i głośno powiedział "AŁA, AŁA BĘDZIE BOLAŁO!!!
Hahahahaha mina dziecka bezcenna, matki zaś zabójcza, co Trolla mego rozbawiło jeszcze bardziej!!! Co ciekawe sama dentystka śmiała się nie kryjąc tego przed zbulwersowanymi ;)

zszywka.pl
Pozdrawiam cieplutko!

4 komentarze:

Dzięki :)