wtorek, 23 grudnia 2014

Jest postęp :)

Aby zabrać się do pracy, najpierw należy odpocząć... I tak po tygodniu odpoczynku nastał czas na sprzątanie i przyrządzanie potraw na Święta.
Na pierwszy ogień poszło... przemeblowanie w salonie :) a co! Na bogato :) Misz-masz i pokój zmienił się do tego stopnia, że wchodząc dziś do domu niemal padłam z przerażenia, że ktoś zajumał nam sofę :P 
Potem farsz do ciasta: jabłkowo-gruszkowo-cytrynowy z laską waniliową, imbirem i sokiem z cytryny. To będzie szarlotka a'la Mosiek. Ciasto najzwyklejsze pod słońcem, które robi za ciasteczka i wszelkie podkłady (czyli: 18 łyżek mąki, filiżanka cukru, 5 żółtek, kostka margaryny lub masła, proszek do pieczenia i w zależności od tego co to ma być to np. na ciasteczkowe pierniczki przyprawa do piernika. Wsio się gniecie w ładną kulkę).
Następnie gotowaliśmy warzywka na sałatkę. Standard: ziemniaki, marchewka, jajka (bynajmniej nie warzywo...) plus ogórki kiszone z naszej kołobrzeskiej solanki... JASNY GWINT! WŁAŚNIE MNIE OLŚNIŁO, ŻE GROSZKU NIE DAŁAM!!!!! No cóż, postawię obok miski z sałatką miseczkę z groszkiem...tak też się wymiesza... 
Dziś też nasze mieszkanko zaświeciło kolorami świątecznych lampek. Uwielbiam, gdy jest czysto (na miarę moich aspiracji :P ) i gdy można usiąść i podziwiać efekt swojej pracy (najlepiej w delikatnym półmroku...) 
Teraz odpoczynek :)
Ps. Dziś rano też musiałam wyprać Idefixa.... W skrócie mówiąc zarósł mu kuper i to co miało zeń wyemigrować, zaplątało się w pukle jego kudłów... Blech...
Pozdrawiam cieplutko w tą deszczową wigilię Wigilii ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki :)